Stolica województwa śląskiego ubiegająca się nie tak dawno o miano Miasta Ogrodów stała się miejscem sporu na temat, czy faktycznie ma prawo ubiegać się o ten szczególny tytuł. Każdy, kto miał sposobność przemykać przez ulice katowickie w kierunku choćby wydziałów biologii, czy polonistyki Uniwersytetu Śląskiego, miał okazję przekonać się, że prędzej można się tam natknąć na psie odchody niż skrawek zieleni. Na nadmiar drzew rzeczywiście w tym rejonie nie można narzekać. Jednakże, jeśli się bliżej przyjrzeć, dostrzec można maleńkie, niczym chustka do nosa ogródki buchające barwami jednorocznych kwiatów. Z zabytkowych balkonów zlewają się kaskady bluszczu i wielokolorowych lobelii, smagliczek, petunii i pelargonii. Jeśli tylko mieszkańcy czują potrzebę zazielenienia swego najbliższego otoczenia, rzeczywiście potrafią to zrobić bardzo efektywnie. I jak widać wcale nie potrzeba hektarów, aby osiągnąć imponujący skutek. Zaletą balkonowych „ogródków” są ich niewielkie rozmiary, co dla osób pracujących na etacie jest naprawdę istotne, gdyż pozwala optymalnie wykorzystać czas wolny. Niestety rośliny hodowane w skrzynkach i donicach są bardziej narażone na wysychanie, zwłaszcza, jeśli są wyeksponowane na słońcu, bądź w przeciągu i przez to wymagają częstszego podlewania niż osobniki rosnące w gruncie. Zawsze jednak można zastosować maty nawilżające, lub kapilary podające wodę podczas dłuższej nieobecności gospodarza, dzięki czemu zachować mogą one swe naturalne piękno.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Leave a Reply