Ekologiczne nawożenie azotowe

Jeżeli nie w smak nam stosowanie sztucznych nawozów w naszym ogrodzie (a na Śląsku mamy już chemii często serdecznie dość…), zawsze można posiłkować się ekologicznym sposobem na zwiększenie puli związków azotowych w glebie. Da się do tego celu wykorzystać rośliny zdolne do wiązania azotu atmosferycznego za pośrednictwem bakterii brodawkowych. Do takich należą fasola, groch łuskowy, groch cukrowy. Po zbiorach warto zostawić rośliny, aż zwiędną, a następnie przekopać je z ziemią. Nie jest to najwygodniejsze, bo ich łodygi są stosunkowo twarde. Ale można wykorzystać w tym celu inne gatunki, które sieje się wyłącznie w tym celu przeznaczając je od razu na nawóz. Do roślin tego rodzaju zaliczamy łubin, lucernę, koniczynę i komosę. Pozyskany w ten sposób lepszy wskaźnik gleby sprzyja nie tylko otrzymaniu później lepszych plonów, ale i samej świadomości, że żyje się w zgodzie ze środowiskiem, nie powodując swymi poczynaniami żadnych w nim szkód, czego nie można powiedzieć, ani przy chemicznym nawożeniu, ani chemicznej walce ze szkodnikami. Czasem jednak chcemy dobrze, a wychodzi na opak., Tak może być, kiedy nie chcąc zmarnować materiału drewnopochodnego (kora, wióry, trociny…) i zamiast spalić go, podsypujemy nim rośliny uprawiane w ogrodzie i mieszamy z ziemią. Założenie o korzystnym wpływie rozłożonego drewna jest rzeczywiście słuszne. W ostatecznym rozrachunku. Jednak w krótkiej przyszłości po podsypaniu, na skutek działalności mikroorganizmów prowadzących procesy rozkładu, większość azotu zawartego dotąd w glebie zostanie wchłonięta przez bakterie i zużyta w procesach życiowych, a azot zawarty nadal w drewnie zostanie uwolniony nieco później.